Przebudowa mostu Gryfino-Mescherin była pierwszą tego typu inwestycją w naszym regionie. Eksploatacja czy przebudowa obiektu granicznego między dwoma krajami wymaga bowiem uzgodnień międzynarodowych. A przepisy w obu krajach są niespójne. Problemy, z którymi spotkali się w tym przypadku drogowcy wymagałyby analizy nie tyle prokuratury co parlamentarzystów, którzy mogliby wyjść z inicjatywą zmian ustawodawczych.
Otóż w pierwotnych założeniach most Gryfino-Mescherin miał być wyłącznie remontowany, a remont sfinansowany ze środków własnych ZZDW. Tego typu prace mogą być wykonywane bez uzgodnień ze stroną niemiecką i bez nowych warunków wodno-prawnych, które w przypadku budowy lub przebudowy mostów nad rzekami musi wydać Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Wystarczy zgłosić budowę a nie występować o pozwolenie na nią.
Sytuacja zmieniała się w 2010 r. gdy pojawiła się możliwość dofinansowania inwestycji z unijnego programu INTERREG. Wykorzystanie pieniędzy unijnych trudno nazwać niegospodarnością, ale zmiana finansowania pociągnęła za sobą szereg konsekwencji. Program INTERREG przewiduje mianowicie współfinansowanie przebudowy obiektów przygranicznych. Zmiana nazwy zadania z remontu na przebudowę spowodowała konieczność uzyskania pozwolenia na budowę, które wydaje Urząd Wojewódzki. Wcześniej warunki na przebudowę musiał wydać Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej i jego odpowiednik po stronie niemieckiej. Konsultacje miedzy tymi instytucjami zaowocowały istotną zmianą - dla poprawienia żeglowności Odry RZGW w lipcu 2010 roku powiadomił o konieczności podniesienia mostu o 71 cm. Taka zmiana wymagała przeprojektowania konstrukcji. Trzy miesiące później ta sama instytucja czyli RZGW zawiadomiła o konieczności podniesienia mostu o kolejne 20 cm. Projekt po raz drugi trafił do kosza. Projektant wycenił dodatkowe prace na 58 tys zł, ale Zarząd Dróg nie zgodził się na podniesienie kosztów. Tak wynegocjowaną umowę również trudno zaliczyć do przejawów niegospodarności.
Trzecim problemem stały się gniazdujące pod mostem ptaki. O ptakach poinformował wykonawca, który z podobną sytuacją zetknął się podczas remontu Mostu Cłowego w Szczecinie. Gdy robotnicy strącili do Regalicy znajdujące się na nim jaskółcze gniazda, w sprawę zaangażowały się media, fundacja „Ratujmy ptaki” i w końcu Prokuratura Rejonowa w Szczecinie. ZZDW uzyskał polską zgodę na usunięcie gniazd na gryfickim moście 27 lipca 2011 r. z zastrzeżeniem, iż gniazda można zlikwidować po okresie lęgowym i po komisyjnym potwierdzeniu braku ptaków w gniazdach. Natomiast niemiecką zgodę dopiero 16 listopada, gdy już było pewne, że ptaki odleciały.
Wydłużanie prac projektowych i uzgodnień pomiędzy instytucjami spowodowało, że wykonawca nie był w stanie wykonać inwestycji w planowanym terminie czyli do 15-go grudnia 2011 r. Ale w takim przypadku nie można obciążać wykonawcy karami umownymi, co postulowali radni z zespołu kontrolnego. Aneks do umowy wydłużający czas realizacji inwestycji był naturalną w takich wypadkach praktyką.
Przebudowa mostu na Odrze Zachodniej ujawniła przede wszystkim szereg luk prawnych, którymi powinni zająć się parlamentarzyści. Obowiązujące przepisy wskazują obowiązki stron, podmiot finansujący budowę lub utrzymanie obiektu mostowego, sposób wykonywania przeglądów technicznych czyli wszystkie sprawy techniczne oraz sprawy podatkowe. Nie uwzględniają natomiast aspektów administracyjnych, czyli tego jakie instytucje i w jakim czasie powinny wydawać spójne dokumenty. Dochodzi więc do tego, że projektant robiąc projekt mostu granicznego musi występować o te same dokumenty podwójnie – do polskiej i niemieckiej strony. W Polsce otrzymuje pozwolenie na budowę, a w Niemczech pozwolenie na roboty. Sprawę komplikuje również fakt, że w obu krajach obowiązuje różne prawo. U nas inwestor lub projektant stara się najpierw o pozwolenie na budowę. Potem wyłaniany jest w przetargu wykonawca. W Niemczech jest odwrotnie. Dopiero po wyłonieniu wykonawcy występuje się do odpowiedniego Urzędu o zgodę na wykonanie robót.
Mimo tych wszystkich problemów i przeszkód administracyjnych most na Odrze między Gryfinem a Mescherin jest już przejezdny. Jego realna przebudowa trwała zaledwie 16 miesięcy czyli o wiele krócej niż np. przebudowa wiaduktu drogowego w Choszcznie, czy remont mostu na Odrze Wschodniej w Gryfinie. Te inwestycje nie wzbudzały jednak tak silnych emocji radnych.
Przypomnijmy, że w ramach przebudowy nie tylko podniesiono konstrukcję mostu ale również rozebrano nawierzchnię z kostki kamiennej, którą zastąpiła nawierzchnia asfaltowa, wylano nową płytę przejazdową na moście wraz z dojazdami po obu stronach granicy, położono nowe chodniki, wzmocniono, oczyszczono i przemalowano stalową konstrukcję oraz zamontowano nowe oświetlenie i system nawigacyjny dla żeglugi. Inwestycja została dofinansowana ze środków programu INTERREG IV w ramach projektu "Poprawa infrastruktury komunikacyjnej na pograniczu polsko-niemieckim między Zalewem Szczecińskim a przejściem granicznym Mescherin-Gryfino". Wartość robót to 6 milionów 800 tys zł. Wartość dofinansowania może sięgnąć 85 % wartości zadania.